Tę książkę stanowczo odradzam tym, którzy chcą lekkiego, odurzającego romansidła z przesłaniem spychającym gdzieś w zakamarki podświadomości.
Magdalena Witkiewicz porusza trudną problematykę "bycia dawcą". Karolina ''miała'' kiedyś przyjaciółkę od serca, ''posiadała'' też narzeczonego, plany, marzenia i wyznaczoną datę ślubu. Tyle, że wszystko prysło, okazało się snem. Chociaż nie, ze snu da się obudzić, sny tak nie bolą. W końcu, czy to może być prawda, że ktoś bardzo ważny może okazać się jednocześnie bardzo zaborczym i zabrać wszystko? Straty są wpisane w życie człowieka, w końcu "podobno każdy koniec jest początkiem czegoś nowego, lepszego. Bardzo chciałam w to wierzyć". Czasem nie ma dobrego wyjścia, a jedynie znośnym jest ucieczka, odcięcie się od rzeczywistości. I taką decyzję podejmuje jedna z bohaterek. Mur budowany przez lata pęka, gdy w drzwiach zjawia się znajoma twarz, która jednocześnie jest zbyt młoda, żeby była znana.
"Dlaczego ja? (...)
- Dlaczego? Bo byłaś pierwsza na liście".
Ta książka jest przede wszystkim o decyzjach, bo nawet to, w którą stronę pójdziemy na skrzyżowaniu, niesie ze sobą jakiś skutek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz