Ludzie z pasją, Z ostatniej chwili
Ignacy Kurowski -od urodzenia z pędzlem w dłoni
Odwiedzamy dzisiaj Letnią Galerię pod Gniazdem w Starym Sączu. Oprócz turystów, którzy co chwilę „wpadają z milionem pytań” zastajemy pana Ignacego Kurowskiego. Oczywiście z pędzlem w dłoni. Jesteśmy przekonani, że nie rozstaje się z nim od urodzenia.
Postanowiliśmy potowarzyszyć Ignacemu przy pracy. Zadajemy kilka pytań. Zawsze skory do rozmowy, wielki gaduła –jak mówią na mieście -niechętnie udziela wywiadów – bo nie ma o czym, jaki ze mnie celebryta ? -uśmiecha się.
Artysta przez duże A, plastyk, niezwykle skromy, ze specyficznym poczuciem humoru! Człowiek, którego opowieści chwytają za serce. Można by tak siedzieć i słuchać godzinami. I wierzcie mi, jest o czym!
Ignacy Kurowski urodził się w Lubawce koło Kamiennej Góry. W wieku 7 lat zmarła mu mama. Swój talent artystyczny i wielką wyobraźnie przejawiał już w wieku 3 lat -Odkąd pamiętam, maluję -mówi Ignacy. Jednak nie tylko malarstwo, ale także ceramika i rzeźba są Jego wielką pasją. Po śmierci mamy zamieszkał w Starym Sączu u swojej ciotki Anieli. Gdy ukończył szkołę w 1975 roku wyruszył do Krakowa, gdzie podjął pracę w Pracowni Konserwacji Zabytków przy ulicy Miodowej. Potem trafił do wojska w Warszawie. Odbył obowiązkową służbę wojskową i nadal malował. Doczekał się także swojej wystawy. Po wojsku powrócił do swojej pracy w Krakowie. Pracownia wykonywała niezwykłe zlecenia, między innymi dla samej żony prezydenta Stanów Zjednoczonych.
–Nie byłem w Stanach, jednak pracując w tej pracowni poniekąd uczestniczyłem w projekcie. Byłem młody, ale wiele się nauczyłem. To była szkoła życia –dodaje Ignacy.
Sentyment i tęsknota za rodzinnymi stronami była silniejsza. Ignacy wrócił do Starego Sącza i znalazł zatrudnienie w Komunalce.
– Czy wie Pan czym się tutaj zajmujemy? -usłyszał od kierownika
– Tak wiem, stolarką – odpowiedział Ignacy.
Jak się okazało była to stolarka, ale trumien. Budowa i sprzedaż. To nie przeraziło Ignacego. Najważniejsze, że była praca. Po kilku latach „awansował” na portiera. Tam całkowicie oddał się swojej pasji. Malował w każdej wolnej chwili. Czasem zdarzały się „nocne pobudki” między innymi pułkownika, który w piękną marcową noc z łomotem zastukał do drzwi z pytaniem: Czy jest możliwość zakupu większej ilości trumien?
– Co miałem zrobić? Z lekkim przerażeniem odpowiedziałem, że tak. Na szczęście zapytał i odjechał-wspomina Ignacy
Po rozwiązaniu Komunalki trafił do Domu na Dołkach a potem do Galerii. To był Jego żywioł. Pracował tam 25 lat. Wystawy i wszystkie imprezy w Starym Sączu odbywały się tylko z Jego udziałem.
Kochał i nadal kocha kontakt z ludźmi. O czym świadczy Jego obecność w Letniej Galerii pod Gniazdem. Jest tam codziennie, od poniedziałku do niedzieli. Maluje, rzeźbi, tworzy i rozmawia. Kompletny absurd. Największy Gaduła, potrafi mówić o wszystkim tylko nie osobie. Nasza rozmowa wielokrotnie skręcała na inny tor. I ciężko było zawrócić. W końcu jest tyle ciekawszych historii, aniżeli skromny człowiek, którego „Bozia” obdarzyła talentem.
Po rozwiązaniu Galerii został bezrobotny i tak jest do dzisiaj. W 2005 roku postanowił wyjechać do Czech. Za pracą, za chlebem. Jednak nie zabawił tam długo. Wrócił. Kocha Stary Sącz, Kraków i Lewocze. W takiej właśnie kolejności. I choć nie przyznano mu jeszcze emerytury pomimo 40 lat swojej pracy i sezonowo „zatrudnia” go „Gniazdo” to żyje. Bo jak sam mówi –oddycham, więc żyję.
Starosądeczanie i turyści mogą podziwiać oraz kupić Jego prace między innymi w Galerii pod 5 i Letniej Galerii pod Gniazdem (Stary Sącz, Rynek 5). Bardzo często tak jak dziś, wykonuje obrazy na zlecenie. Dla młodych par, małżonków, prezenty ślubne i urodzinowe, bo każdy obraz, każda rzeźba jest inna i niebanalna. Jest w niej to „coś”. I jeśli ktoś kupi to wraca. Wraca i zamawia kolejne.
Sam Ignacy żartuje, że jest obieżyświatem: – sam nie wiem gdzie są teraz moje prace. Nie mam ich przy sobie. Jedne powędrowały do Chicago, inne do Australii a jeszcze inne do Nowego Sącza. Mogą być wszędzie, bo wędrują ze swoimi właścicielami.
Skąd inspiracje? Jak powstają obrazy?
-Siadam i maluje. Po prostu. Wszystko mam w głowie. Nie potrzebuję nic więcej. A Stary Sącz mnie urzeka – podsumowuje Ignacy -gdyby tak nie było, nie wytrzymałbym tutaj tyle lat.
Musimy dodać, że Ignaś bronił się przed tą publikacją. Nie lubię jak o mnie mówią -żartował. My sądzimy inaczej, bo o ludziach z pasją musi być głośno! Pasja bez wątpienia jest czymś pięknym, nadającym sens i smak naszemu życiu. Można ją mieć przez całe życie, latami albo przez chwilę, nie ważne jak długo, ważne jak intensywnie się ją przeżywa i czerpie z niej przyjemność. A patrząc na prace Ignacego, tak właśnie jest.
rozmawiała Aneta Mamala
fot. Beata Nobilec
Komentarze
Komentarze (11)
Możliwość komentowania wyłączona.
Ignaś;) Nasz Ignaś:)
Pięknie opowiedziane! Pozdrawiamy pana Ignacego!
Pan Ignacy, Cudowny człowiek. Miałem okazje być jego uczniem. Bardzo wiele się od niego nauczyłem. Pozdrawiam. KL
I o takich ludziach warto a nawet trzeba pisac. To oni tworza historie.Mam obrazy pana Ignacego.Piekne!
Wapaniale ze o Nim piszecie.Cudowny czlowiek!
Ignac to jest Ktoś
uwoelbiam go…człowiek dobrego serca:)
Miałem ta przyjemność, będąc małym chłopcem spędzać z Nim każdą wolna chwile, rysowaliśmy. On często rzeźbił praktycznie we wszystkim nawet w szarym mydle, pustakach piankowych, godzinami przesiadywałem z Nim na dyżurce w komunalce lub w jego skromnym domku, którego wszystkie ściany okryte były obrazami, rzeźbami i innymi artystycznymi dziełami – Pan Ignac to super człowiek, skromny i serdeczny…
Cudowny pan Ignacy wSPANIAŁY CZLOWIEK
Nasz Ignaś!:)
Smutne, taki Artysta dezrobotny! Widac pan durmistrz L. nie widzi i nie szanuje mieszkancow naszego Miasteczka, bo nawet idiotyczny projekt zmienianego herbu zlecil obcemu, oczywiscie za ciezkie pieniadze,
a Ignac zrobilby to duzo lepiej, aby Kinga nie musiala paradowac w muzulmanskim stroju i sikac na korone.
Ta rozga tez Kindze nie potrzebna, chyba aby wygnac tych POwcow i przechsztow ze starosadeckiego urzedu.
Tragiczne jest, ze po nich pozostanie wiele innych niechlubnych pamiatek za ciezkie pieniadze unijne, ale pocieszajace, ze dziela Mistrza Ignaca zachwycaja i beda zawsze slawic nasze Miasteczko ukochane przez Mistrza Ignaca i Nas-rodowitych ziomkow- Starosadeczan!