Klasa 1B postanowiła odbyć lekcję przyrody i historii w terenie. Tym razem pogoda sobie przypomniała, że do lata zostały tylko 4 dni i słoneczne ciepełko zagościło w Starym Sączu. Wykorzystując ten dogodny prąd pogodowy nasza klasa przeniosła się do Piwnicznej Zdroju. Wsiedliśmy do pociągu, a dla niektórych była to pierwsza jazda tym środkiem transportu. Piwniczna powitała nas upałem, więc przemykając między promieniami i korzystając z cienia, wyruszyliśmy podziwiać panoramę miasta z niewielkiej wieży widokowej. Szliśmy łąką i przypominaliśmy sobie, jak pani opowiadała o wypalaniu traw i zaśmiecaniu terenu. Wiemy już, że tego robić nie wolno. Za wieżą chowały się poniemieckie okopy wojskowe, które przeszliśmy w każdą stronę natykając się na żołnierzy strzelających z karabinów. Dobrze, że to były tylko makiety. Następny przystanek to polana z altanami i placem zabaw. Tam nagle przestały nas boleć nogi i daliśmy upust naszej energii. Czekał nas jeszcze jeden przystanek w parku Węgielnik-Skałki. Była to platforma widokowa zawieszona nad urwiskiem. Żeby do niej dojść musieliśmy podzielić się na mniejsze grupki, które trzymając się łańcuchów wspinaczkowych schodziły w dół na metalowy punkt widokowy. Czuliśmy się jak prawdziwi taternicy wchodzący na Giewont! Widok z platformy był niesamowity. Auta wyglądały jak pudełka od zapałek. Okoliczne góry też robiły wrażenie. Gdy zeszliśmy szczęśliwie do centrum miasta czekały nas pyszne lody we Florencji. Oczywiście nie tej we Włoszech, ale kawiarence w Piwnicznej o takiej nazwie. Pamiątki jak zwykle należało zakupić. Dobrze, że niektórzy, jak np. Michałek, pamiętali przy zakupach również o swoim rodzeństwie. Na koniec czekała nas jeszcze jedna niespodzianka: plac zabaw, tym razem przy samej stacji PKP. Zmęczeni, ale radośni, wyruszyliśmy z powrotem do Starego Sącza. A wycieczkę najfajniej podsumował nasz drugi Michałek, mówiąc z uśmiechem: „Ja to oceniam tą wycieczkę na mocne 8plus”.
Opracowanie: B. Bielak