|
Szkoła Podstawowa nr 2 im. Juliusza Słowackiego |
|
Niedaleko Lublina w domu jednorodzinnym mieszkał dziewięcioletni Kacper wraz z rodzicami i pieskiem Smileym. Chłopczyk interesował się tematyką wojenną i gdy tylko miał okazję to wraz ze swoim przyjacielem Wojtkiem bawili się sztuczną bronią i udawali, że strzelają do siebie z plastikowego karabinu maszynowego, jak to większość ich rówieśników.
Pewnego dnia pojechał z mamą i tatą do Krakowa by wraz z rodziną zobaczyć pokaz na cześć tych, którzy walczyli o wolność naszego kraju i świętować z bliskimi Dzień Niepodległości.
Gdy byli już na miejscu okazało się, że spóźnili się i widowisko już się zakończyło. Mały chłopiec był bardzo zawiedziony, gdyż zależało mu na spotkaniu prawdziwych żołnierzy, którzy byli częścią pokazu i zobaczeniu prawdziwego karabinu oraz mundurów. Smutny Kacper ruszył więc z rodzicami do domu babci, która przywitała ich z uśmiechem na ustach i zaprowadziła chłopczyka do pokoju po czym usadowiła na kanapie pełniącej role łóżka na tę noc. Rano dziecko obudziło się w weselszym nastroju. Radosnym krokiem zeszło do kuchni na śniadanie. Mama podała synkowi tosty z serem, które zjadł ze smakiem.
- Mamo czy mogę pójść do Wojtka? – Wojtek był sąsiadem jego babci i gdy Kacper przyjeżdżał w odwiedziny to się razem bawili.
- Jeśli jego rodzice się zgodzą to oczywiście – kobieta uśmiechnęła się.
Po śniadaniu we dwójkę stanęli pod blokiem, w którym mieszkał wspomniany kolega. Drzwi otworzył im tata chłopca.
- Dzień dobry, miło was znów widzieć. Mogę jakoś pomóc? – spytał mężczyzna
- Dzień dobry, czy Kacper mógłby pobawić się z Wojtkiem?
- Oczywiście. Już go wołam. Wojtek, Kacper przyszedł! – krzyknął tata.
Wojtek zbiegł po schodach, przybił piątkę z kolegą i pobiegli na podwórko.
- Wojtek patrz tam coś leży – Kacper pokazał na biało-czerwony materiał leżący na drodze
- To chyba flaga – zauważył chłopiec
- Masz rację, pójdę i ją zabiorę. Nie mogą po niej jeździć samochody, będzie cała brudna a to nie tak powinien wyglądać jeden z naszych symboli narodowych – Kacper ruszył w stronę drogi
- Stój! – Wojtek złapał kolegę za rękaw – A jeśli coś cię przejedzie?
- Nic mi nie będzie – zapewniał przyjaciela Kacper – podniosę ją tylko i wracam.
- Na pewno? – dopytywał się chłopak
- No tak mówiłem ci już – odpowiedział już lekko zirytowany Kacper
Dziecko wbiegło na jezdnię, chwyciło flagę i już miało wracać na podwórko, gdy przed oczami mignęły mu dwa światła. Potem był już tylko rozpaczliwy krzyk Wojtka, ból i ciemność.
*Perspektywa Wojtka*
Kacper!!! – krzyknąłem widząc jak samochód wjeżdża w mojego przyjaciela
Czym prędzej pobiegłem do domu, by powiadomić rodziców o zaistniałej sytuacji.
- Tato, Tato! – krzyczałem najgłośniej jak umiałem
- Co się stało!? – ojciec wybiegł z łazienki
- B-bo Kacpra potrąciło auto – wydusiłem, próbując złapać oddech
Mężczyzna nic nie powiedział tylko ruszył przed blok, gdzie na ulicy leżał posiniaczony i nieprzytomny Kacper z flagą w ręce. Ojciec zadzwonił po karetkę, po czym powiadomił matkę poszkodowanego.
Chwilę później przyjechało pogotowie i zabrało mojego przyjaciela, który nadal ściskał w dłoni materiał. Stałem tam chwilę i patrzyłem na odjeżdżający pojazd, po czym udałem się do swojego pokoju. Wieczorem w wiadomościach były informacje o dzisiejszym wypadku, a ich treść była następująca:
„Dziś na ulicy Edmunda Biernackiego około godziny 15 doszło do wypadku, którego ofiarą jest dziewięcioletni Kacper Sandomierski. Według zeznań świadków wbiegł na drogę, by podnieść flagę leżącą na jezdni. Stan chłopca jest stabilny, prócz kilku siniaków i złamanej ręki nie odniósł poważniejszych obrażeń. Czyn dziecka uznano za przejaw patriotyzmu i dziecięcej odwagi. Mówiła Magdalena Zawadzka.”
Bardzo mi ulżyło na wieść o tym, że mojemu przyjacielowi nic się nie stało.
Następnego dnia pojechaliśmy z tatą do szpitala, z którego Kacper miał zostać wypisany. Muszę przyznać, że nie wyglądał aż tak źle. Miał tylko bandaż na głowie i gips na lewej ręce. Potem wszyscy wróciliśmy do domów, a ja zauważyłem, że Kacper cały czas trzyma w dłoni tę flagę, którą wtedy ratował.